(budujące) Burzenie, czyli o przyjemnościach oprowadzania

  • Dodano: 13.07.2020

***

Tak naprawdę to jest ich kilka. Ten tekst będzie o jednej z nich, bo temat ma przecież potencjał na jakiś niewielki cykl. Chciałbym więc napisać krótki tekst o małej przyjemności z burzenia.
 
Historia należy do tych szczęśliwych dziedzin wiedzy, która cieszy się niemałą popularnością. Większość osób posiada chociażby mgliste wyobrażenia dotyczące przeszłości, które wynosi się m.in. ze szkół. Oczywiście co kilka lat zaczynamy od nowa, czyli od Mezopotamii oraz zawsze w którymś momencie zabraknie już czasu na XX wiek (przynajmniej rocznik ’87 tak to pamięta), ale koniec końców liźnie się Nil, Eufrat, Tyber, coś usłyszy się o Konstantynopolu, Paryżu czy Berlinie. Nie inaczej jest z Piastami, Krakowem czy królami elekcyjnymi – słowem, wszyscy „coś tam słyszeliśmy”.
 
Jest to wiedza podręcznikowa, czyli jej zadaniem jest w sposób względnie przystępny zaprezentować jakąś syntezę w mniejszym czy większym skrócie (inaczej nie wyszlibyśmy pewnie ze starożytności). Często te szkolne wspomnienia z historii łączą się później z tzw. wiedzą zdroworozsądkową, trochę mieszają się z obrazami z popkultury i ostatecznie dają zaskakujące niekiedy rezultaty. Na marginesie warto wspomnieć, że współcześnie kolejnym ważnym czynnikiem jest rozwój fake newsów w sieci, czego Wielka Lechia jest chyba najbardziej spektakularnym przykładem, który zasługuje na osobny wpis.
 
Dlatego oprowadzając chociażby po Ostrowie Lednickim zachodzi ciekawy proces twórczego i budującego burzenia pewnych wyobrażeń. Czy Mieszko I rzeczywiście przyjął chrzest, by powstrzymać grożącą z Zachodu ekspansję niemiecką? Czy sakrament chrzcielny został przyjęty niejako „przez Czechy”, żeby ominąć kościelne władze w Rzeszy? Czy rzeczywiście ludzie w średniowieczu byli silniejsi i zdrowsi niż my? A może nasi dziewiętnastowieczni przodkowie z Wielkopolski, których materialne dziedzictwo możemy poznawać w Wielkopolskim Parku Etnograficznym, żyli beztrosko? Przecież tak mogłoby sugerować obrazy z niedzielnego spaceru po skansenie – cisza, wesołe rozmowy zwiedzających, przyjemnie chłodne chałupy z drewna, kolorowe kwiaty w ogródku i ozdoby w izbie – to wszystko składa się na dość sielankowy obraz pozbawiony hałasu młocarni, zapachu zwierzęcych odchodów o ciężkiej pracy przy żniwach nie wspominając.
 
Wchodzenie w dialog z takimi wyobrażeniami bywa niekiedy bardzo ciekawe, nie wspominając o tym, że często dodać należy przypis: „jak się przypuszcza”, „z tego, co wiemy”, „w świetle najnowszych badań i ustaleń”. Ustanowiona przez sejm data chrztu 14 kwietnia odnosi się jedynie do przypuszczalnej daty w przypuszczalnym roku 966. W XIX wieku najpopularniejszą wersją imienia pierwsza historycznego władcy był Mieczysław, a pierwsze zapisy jego imienia były w językach arabskim i łacińskim. Trudno też tak naprawdę mówić o narodach (polskim, czeskim czy niemieckim) we współczesnym rozumieniu tego pojęcia.
 
Kotwica Jak się bowiem okazuje, stworzone przez nas konstrukty i wyobrażenia często są nieco uproszczone. Brakujące elementy klajstruje się wiedzą potoczną czy intuicją. Dlatego tak ciekawym są rozmowy lub wręcz dyskusje podczas oprowadzania czy zajęć edukacyjnych. Osobiście często dodaję, aby na kartkówkach czy sprawdzianach trzymać się wersji podręcznikowej, ale to tylko przy okazji głębszego wchodzenia w tajemniczą materię przeszłości i historii.
 
Burząc budujmy!
 
 
 
PB