Elo, eluwina i Szczęść Boże!

  • Dodano: 30.11.2020

***

Władysław Bończa-Rutkowski – „Rozmawiający chłopi” 1896


O konwenansie wiejskim słów kilka.

Cz. 1 Pozdrowienia i powitania

 

Od kilku lat Wydawnictwo PWN organizuje konkurs na młodzieżowe słowo roku. W ubiegłym roku na podium – obok zwycięskiej „alternatywki” i „jesieniary” z drugiego miejsca – znalazło się słowo „eluwina”. Słowo to jest kolejną wariacją na temat popularnego powitania, która przeszła drogę od halo/elo, przez elówa. Tak ponoć wita się młodzież (nie wiem, bo ja boomer jestem...). Z drugiej strony w sejmie mamy posła, który wita się przez „Szczęść Boże”...

Jak witano się na dawnej polskiej wsi? Kwestie te regulował konwenans, czyli – zgodnie z definicją słownikową – ogólnie przyjęte formy i obyczaje towarzyskie. Słowo trafiło do nas z języka francuskiego convenances od convenance 'stosowność, wygoda; przyzwoitość' (z convenir 'zgadzać się, umawiać'). Konwenans wiejski, wyraża się w zewnętrznych formach takich, jak słowa, gesty, czynności, które często mają charakter symboliczny. Konwenans, w rozumieniu zwyczajów towarzyskich, można określić jako wzór zachowania obyczajnego, a więc podlegającego ocenie moralnej i sankcjonowanego przez opinię społeczną.

Jedną z podstawowych zasad konwenansu wiejskiego było pozdrawianie każdego spotkanego na drodze lub w polu oraz nawiązanie z nim rozmowy. Przejście koło sąsiada, a nawet obcego, bez odezwania się do niego uważane było za wielki nietakt, objaw lekceważenia. Nie dopełniający wspomnianych formul grzecznościowych – jak zanotował O. Kolberg – uchodziłby za roztargnionego, cudzoziemca albo takiego, którego „coś trapi”.

„Dodamy, że powszechnym jest obyczajem, aby ktoś spotykający człowieka przy robocie, po powitaniu go zwykłem Pochwaleniem pana Boga, wyraził się doń: szczęść Boże! lub daj Boże szczęście! na co zagadnięty robotnik odpowiada Daj Panie Boże! A chcąc rozmowę przedłużyć, dodaje się jeszcze: A darzy wam się ? Odpowiedź: a no, tak-ta! (...) Bez takiego wstępu, byłoby uchybieniem, o czemkolwiek z robotnikiem rozmawiać. Gdyby jednak ktoś wszczynał bez tej formuły grzeczności rozmowę i robił zapytania, odbierałby on wprawdzie od robotnika właściwe odpowiedzi i niebyłby wcale nagabanym o popełnioną nieprzyzwojitość, ale uchodziłby w jego oczach za roztargnionego, albo za zapominalskiego lub cudzoziemca, albo wreszcie za człowieka którego coś trapi” (Kolberg, t. 5, s. 187).

Najczęściej uważano takiego człowieka za „honornego”*, a niekiedy wręcz za „głupiego”.

Spotykanych pozdrawiano słowami „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, a po uzyskaniu odpowiedzi „Na wieki, wieków dodawano najczęściej „Witajcie”, na co padała odpowiedź: „Bóg zapłać, ja was też witam”.

Te słowa było początkiem rozmowy i dalej – w zależności od sytuacji – pytano o urodzaj na polu, zaawansowanie prac, zdrowie itp., niekiedy ograniczano się do życzeń, jak np.: ,,Daj Pan Bóg dobry dzień”, a w wypadku przechodzenia koło pracujących w polu: ,,Szczęść Boże”, na co padała odpowiedź: „Daj Panie Boże”, „Bóg zapłać” albo ,,Boże usłysz”.

Przy spotkaniu na drodze zadawano dodatkowe, grzecznościowe pytania, które miały przedłużyć rozmowę. Przykładowo, idących drogą pytano: „Dokąd to (albo skąd) Pan Jezus prowadzi?”, albo: „Jak się macie?”, „A po śniadaniuś?”, wracających z miasta: ,,A coście ta robili?”, idących na targ: ,,A co tam będziecie jarmarczyć?”, siedzących przed domem: „A co ta porabiacie?” lub wypowiadano tylko zdanie w rodzaju ,,Wczas do śniadania (południa, wieczerzy)”, ,,Ładną dziś pogodę mamy” i tym podobne. Pracujących w polu pytano: „podarza się?”, „nie mokro?”, lub udzielano rad: „śpieszcie się, żeby był koniec dzisioj”.

Odpowiedzi były zdawkowe i lakoniczne w rodzaju : „a ide ta na pole”, „tak se ta chodziłem”, „a no tak mi się darzy” itp.

Jak widać nawiązana rozmowa była tylko grzecznościową wymianą zdań, nie prowadziła do uzyskania bliższych informacji. Była za to wyrazem szacunku dla drugiego, a uchybienie temu zwyczajowi ściągało na człowieka naganę. Ogromną wagę przywiązywano do dobrego słowa, gdyż wierzono, że może ono sprowadzić zdrowie, szczęście, czy pomyślność. „Dobre słowo mało kosztuje, a pomaga wiele”, jak zanotowano pod koniec XIX wieku na Śląsku Cieszyńskim.

 

JK

 

 

* pełen poczucia godności osobistej, mający poczucie honoru