Granice w oprowadzaniu i ich brak

  • Dodano: 12.11.2020

***

Co jakiś czas na Ostrów Lednicki zjeżdżają goście zza granicy. Nieco łatwiej opowiedzieć historię tej niewielkiej wyspy Czechom lub Niemcom, nieco trudniej zaś w przypadku zwiedzających ze Stanów Zjednoczonych lub z Sudanu.  Jednak jest jedna rzecz, która zdaje się przekraczać różne granice - jest to przepływ. Wpływy, wzajemne inspiracje, przenikanie się kultur jest w zasadzie uniwersalną opowieścią, którą tak dobrze można zrozumieć w dzisiejszym świecie. Historia każdego kraju czy regionu jest również historią zapożyczeń, eksportu i importu pomysłów, symboli, technologii czy idei. Jest też historią przemieszczania się samych ludzi. Czasami, kiedy opuszczamy kontekst europejski (lub indoeuropejski), pewne treści mogą stać się niezrozumiałe, jednak mechanizm pozostaje niezmienny. Łatwiej jest opowiadać historię danego miejsca w zamkniętych kategoriach jednego narodu. Tego uczy się w szkole czy w uproszczonych narracjach historyczno-upamiętniających na oficjalnych akademiach. 
 
Jednak sama opowieść o jednym przedmiocie, dajmy na to staurotece, może być opowieścią wielu miejsc i kultur - może sięgać Konstantynopola, greki, niemieckojęzycznych ottońskich cesarzy zapatrzonych w rzymskie dziedzictwo nad Bosforem, tradycji dzielenia relikwii krzyża, darów europejskich władców czy indoeuropejskiego rdzenia "sta" obecnego w nazwie relikwiarza. W taki właśnie sposób, otwierając granice kultur i narodów, wyspa na jeziorze Lednica może wędrować przez cały świat. Lub przynajmniej spory jego kawałek.