Gwiazdy nich mi pomagają...

  • Dodano: 16.03.2021

***

Ad astra, drzeworyt z XVI wieku (Opis: Brodaty mężczyzna przystawia drabinę do koła wypełnionego gwiazdami)

 

Niech mie już nie szarpią wszelkie natury, Niech mie nie ciskają z ziemie do góry. Niech będzie słońce świeciło my wesoło, A niech księżyc mnie oświeco także. Gwiazdy niech my pomagajo, A ziemia święto niech mie nie tyro.

 

Z zamówienia choroby świętego Walentego

 

 

Niebo było dla naszych przodków siedzibą Boga i jego zastępów, a także dusz ludzi zbawionych. W niebiosach szalały wichry, pędzące burzowe albo gradowe chmury. Tam wybuchały błyskawice i grzmiały gromy. Stamtąd spadała rosa, deszcze i śniegi. Było siedzibą wszelkich ciał niebieskich, a zapisane w nim znaki były wskazówką dla mieszkańców ziemi.

Nocą niebo usiane było gwiazdami, a te – mimo swej wspaniałości – niewiele pozostawiły śladów w polskim folklorze. Można by sądzić, że wiedza naszych przodków na ten temat była znacznie bogatsza, a tak naprawdę znajomość gwiazd ograniczała się do rozpoznawania kilku gwiazd lub gwiazdozbiorów. Uwarunkowana była też względami praktycznymi, służyła bowiem przede wszystkim do orientacji w czasie i przestrzeni. Na podstawie aktualnego położenia gwiazd nad horyzontem oraz okresów ich pojawiania się oznaczano zarówno godziny w ciągu nocy, jak też pory roku, kierunki świata itp. Wiedza ta pomocna była nadto w zakresie meteorologii.

Zapis o gwiazdach znajdziemy u Kolberga (Lubelskie): „Gwiazdy uważa lud za siedlisko duchów błogosławionych, które na nas swemi niebieskiemi oczami spoglądają z wysoka, a są tak jasne i czyste jak słońce, które w dzień przyświeca (...). Drogę mleczną (...) nazywają drogą duchów błogosławionych do raju albo drogą, którą udeptały anioły (...). Niektórzy włościanie umieją po swojemu nazywać niemal wszystkie gwiazdy i albo sami sobie nazwiska tworzą, albo też przyjmują nazwiska upowszechnione między ludem. Z tych znajomsze są: baby, kurka, sito, kwoczka, (hyady), kosiarze (Orion), wóz (wielki niedźwiedź), wózek (mały niedźwiedź), jutrzenka albo gwiazda poranna (venus) itd. (...). Prócz kosiarzów, kwoki, krzyża, wozu (...), wilczej gwiazdy (syryusz; ta mówią, że wilkowi tylko z wieczora świeci), jutrzenki (lucifer) lud zarzucił całe niebo poniekąd sprzętami gospodarskiemi”.

Z konstelacji znano Plejady, które stanowią część gwiazdozbioru Byka i widoczne były okresowo na niebie jako niewielka (6-11) grupa gwiazd. Nazwy ludowe Plejad nawiązują do ich układu na niebie. W Wielkopolsce i Małopolsce zwano je babami, a w innych rejonach kwoką z kurczętami, kurkami, kurczętami (Cieszyńskie, Żywieckie, Gorlickie) oraz gromadką (Warmia) lub sitem (Białostockie).

Innym prawie powszechnie znanym gwiazdozbiorem był Orion (położony w pobliżu Plejad), a zwłaszcza Pas Oriona, czyli jego część złożona z trzech jasnych gwiazd (choć prawdopodobnie znano też inne gwiazdy tej konstelacji). Na dawnej wsi nazywano je kosiarze, koścy (Wielkopolska, Krakowskie, Sądeckie, Białostockie), kośniki (Śląsk, Warmia, Kurpie, Mazury) lub kosy (Żywieckie, Krośnieńskie).

Dużą popularnością cieszył się też Wielki Wóz utworzony z konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy (znajomość konstelacji Małej Niedźwiedzicy notowano raczej sporadycznie). Ogólnie określany jest jako wóz składający się z kół (4 gwiazdy) i złamanego dyszla (3 gwiazdy) lub furman.

Zdarzało się niekiedy, że wymieniano Gwiazdę Polarną, którą w wierzeniach postrzegano za oś sklepienia niebieskiego, miejsce zawieszenia nieba, pępek świata.

Droga Mleczna na obszarze wsi polskich znana była wyłącznie jako droga lub gościniec z dodatkiem bliższego określenia, jak na przykład droga ptasia (Wielkopolska, Kurpie, Warmia, Mazury) albo też droga dusz (Wielkopolska) czy gościniec do nieba prowadzący, droga do Rzymu (Krakowskie), do Kalwarii, Częstochowy i innych miejsc pątniczych, a czasem także droga mleczna.

Z planet najczęściej wyróżniano Wenus, która traktowana była jako dwie gwiazdy, poranna, czyli Jutrzenka, oraz Wieczorna. W Jutrzence (Gwieździe Porannej) widziano siostrę Słońca, w Gwieździe Wieczornej – siostrę Księżyca. W wierzeniach Serbów bogini Dennica lub Zorza miała rodzeństwo w postaci Słońca i Księżyca. Słowianom wschodnim przypisuje się natomiast 2 bóstwa żeńskie, córki Słońca: Zorię Utrennią i Zorię Wieczerną, do których należało otwieranie i zamykanie bram pałacu Słońca.

Komety uznawano za dziw natury i rzadkość, ale też i coś wartego oglądania, urozmaicenie niebios. Świetlisty warkocz, jaki za sobą ciągną, określano jako ogon i stąd nazywane były gwiazdami z ogonem. Kiedy jednak pojawiły się na niebie zawsze budziły strach. Uważano je za zapowiedź totalnych katastrof, atrybut diabła czy nawet pojazd Lucyfera: „Gdyż to jest wóz Anielski. Na nim to przed czasy,/ Jechał Lucyper, Boga gdy wyzwał w zapasy” („Pan Tadeusz” A. Mickiewicz).

Ludowej wiedzy racjonalnej o gwiazdach towarzyszyły różne wierzenia. Rozróżniano więc na przykład gwiazdy doczesne, które pojawiają się na niebie z momentem przyjścia na świat każdego człowieka, a spadają w chwili jego śmierci (za Kolbergiem: „Niektórzy ludzie w to wierzą, że każdy człowiek ma własną sobie towarzyszącą gwiazdę, którą mu wraz z urodzeniem Opatrzność zawiesiła w obłokach, a jeśli komu źle się w życiu powodzi, jeśli go jakie prześladują nieszczęścia, natenczas używają wyrażenia 'że się pod nie szczęśliwą gwiazdą urodził'”). Wyróżniano też gwiazdy wieczyste, które mają charakter stały.

Ślady kultu gwiazd zachowały się w oddawaniu czci Jutrzence, podobnie jak wschodzącemu słońcu, czy nowemu księżycowi.

 

JK