Ideałów przecież nie ma... - wywiad z Pauliną "Selene" Mieczkowską

  • Dodano: 16.07.2020

***

Mariola Olejniczak
Paulina Mieczkowska
 
 
Paulina Mieczkowska znana pod pseudonimem Selene. Pracuje jako modelka w kraju i zagranicą, ale również, jako projektantka, fotografka czy stylistka.
 
 
M.O. Skąd w Tobie tyle pasji?
 
P.M. Nie lubię długo nic nie robić, nudzę się wtedy. Staram się zagospodarować każdy dzień. Dodatkowo nie traktuję tego, co robię jako coś uciążliwego. Mogę to robić bez przerwy, bo sprawia mi to ogromną przyjemność. To mnie rozwija, uszczęśliwia. Po prostu traktuję pracę jako swój czas wolny. Coś, czego nie muszę, a chcę robić. Jestem wiecznie nienasycona i chyba to powoduje, że tyle osiągnęłam.
 
 
M.O. Co spośród tej listy jest Twoim głównym zajęciem?
 
P.M. Aktualnie prowadzę własną firmę, dokładniej studio fotograficzne i pracownie projektową. Zajmuję się również stylizacją i kreowaniem wizerunku.
 
 
M.O. Jak to jest być sam sobie szefem? Czy to trudna rola?
 
P.M. Bycie własną szefową to ogromna satysfakcja i poczucie spełnienia. Założenie własnej firmy, było realizacją moich marzeń. Teraz mogę całkowicie robić to, co tak bardzo kocham i czerpać z tego ogromną radość. Sama też decyduję o sposobie realizacji zadań wyznaczonych do wykonania. Szefowanie samej sobie daje niezależność, ale faktem jest, że bywa również trudne. To praca tak naprawdę 24h na dobę. Trzeba cały czas trzymać rękę na pulsie, nie wolno ani na moment odpuścić. To bywa obciążające i wyczerpujące. Często brakuje czasu na inne rzeczy. Trzeba więc umieć kontrolować się. Niemniej jednak można wykazać się większą kreatywnością i stosować własne pomysły na organizację swojej pracy.
 
 
M.O. Bierzesz udział w różnych sesjach fotograficznych, na Twoich zdjęciach widać, że nie masz obaw, aby wcielać się w różne role. Można zobaczyć Cię, jako romantyczkę na kwiecistej łące, ale też, jako kobietę Wamp odzianą od stóp do głowy w lateks, to wiem bo osobiście widziałam będąc na Castel Party w 2009 . Znalazłam gdzieś nawet artykuł, gdzie nazywa się Ciebie mistrzynią metamorfoz…, które z wcieleń (nazwijmy to tak) lubisz najbardziej?
 
P.M. Sesje metamorfozy, były w czasach kiedy lubiłam eksperymentować z wizerunkiem i z czystej ciekawości chciałam widzieć siebie w lustrze zupełnie odmienioną. Często oddawałam się w ręce kreatywnych ludzi. Byłam typową modelką, czystym płótnem do zamalowania, tak jak tego chciał fotograf, stylista, wizażystka, cała ekipa z którą pracowałam. Grałam swoją rolę, zawsze dając z siebie 200 %. Owszem, było w tym też sporo mojej inwencji twórczej, jednak wszyscy pracowaliśmy nad portfolio, realizowaliśmy wspólną wizję. W modelingu pracuję od 15 roku życia, to już ponad 10 lat, nic więc dziwnego, że nazbierałam pokaźną galerię zdjęć. Ta różnorodność budzi podziw dla kogoś, kto zagląda na moją stronę po raz pierwszy.
 
Pytasz, którą metamorfozę lubię najbardziej hmm... Byłam bardzo szczęśliwa kiedy mogłam wcielić się w postać Elżbiety I Niezapomnianą sesję wykonała Katarzyna Niwińska. Zdjęcia ukazały się we Włoskim Vogue.
 
Elżbieta I
Fotografia ze zbiorów artystki.
Elżbieta I: Paulina Mieczkowska, gorset: SnowBlack Corsets, fryzura: Wojtek Kasprzak, make up: Anna Kołodziejczyk, suknia: Katarzyna Niwińska, stylizacja: Katarzyna Niwińska, fot. Katarzyna Niwińska
 
 
M.O. Żyjemy w świecie gdzie utrzymywany jest pewien kult piękna, młodości. Można odnieść wrażenie, że przez to wiele dziewczyn, kobiet nie może pogodzić się a to ze swymi „defektami”, (choć czasami takimi nie są) czy z upływającym czasem. Co Ty myślisz na temat poprawiania urody przy użyciu skalpela, przyczepianiu sztucznych rzęs, na co dzień wykonywaniu makijaży permanentnych, powiększaniu ust… jednym słowem na temat ingerencji w naturalny wygląd?
 
P.M. Nie mam nic przeciwko chirurgii plastycznej. To dziedzina medycyny która rozwija się po to, aby pomagać pozbyć się nabytych wad ciała oraz zajmuje się korektą defektów wrodzonych. Nie rozumiem jednak kultu sztucznego piękna, przesadnie powiększonych ust, twarzy bez zmarszczek mimicznych i ogólnie tej całej rozpaczliwej pogoni za tym, aby stać się jedną z wielu kserokopii kanonu piękna, bo takie są aktualnie trendy. Niestety, ale często jest tak, że dziewczyny widzą zdjęcia znanych celebrytek i chcą wyglądać jak one, ciągle się porównują. To niezdrowe! Myślę, że zanim ktoś zdecyduje się na trwałe zabiegi upiększające powinien najpierw zaakceptować siebie takim jakim jest, poznać i polubić siebie, swoje wady i zalety, swój charakter, zainteresowania. Poznać swoje słabe i mocne strony. Starać się najpierw podkreślać atuty bez użycia skalpela, czy to strojem, mejkapem, stylem bycia. Jeśli ktoś siebie akceptuje takim jakim jest i mimo to chce ingerować sklapelem - ok, droga wolna, tylko trzeba pamiętać, że życie to nie gra, jeśli coś się nie uda, to nie jesteśmy w stanie zrobić resetu i zacząć od nowa. Należy to naprawdę dobrze przemyśleć, być świadomym i pamiętać o zdrowiu! (to samo tyczy się takich zabiegów jak skaryfikacjach, tatuowaniu gałek ocznych, implantów.) Wracając do kultu piękna i młodości: to media bombardują nas wizerunkami nieskazitelnych kobiet, używających kosmetyków odmładzających o dwadzieścia lat, tuszujących siwe włosy, bo przecież siwe włosy to znak, że kobieta jest stara i zaniedbana. Nie prawda! Znam żywe, stąpające na tym świece osoby, które nie farbowały włosów, mają pełno cudnych siwków i wyglądają cudownie (Katarzyna, tak to o tobie, jesteś piękna!). Myślę, że to właśnie przez media kobiety skupiają się bardziej nad tym co poprawić w swoim wyglądzie. Powinniśmy zmienić myślenie, zamiast szukać wad, powinniśmy skupiać się nad tym jakie mamy atuty (w czym wyglądamy ładnie i w czym się dobrze czujemy) i to właśnie podkreślać! Ideałów przecież nie ma, każdy z nas ma jakąś “wadę”, coś co chciałby lub mógłby zmienić, poprawić! A uroda jest rzeczą względną - to, na co jeden nie zwróci uwagi, drugiego może zachwycić. Czasami to co u siebie nazywamy wadą, dla kogoś może być strzałem w dziesiątkę. To właśnie, te unikatowe detale sprawiają, że możemy się wyróżnić. Podam przykłady : Vanessa Paradis, która zachwyciła wszystkich diastemą. Ze swojej dużej przerwy między zębami uczyniła atut. Winnie Harlow modelka z bielactem, która podbija światowe wybiegi, a kiedyś nazywano ją "krową" i "zebrą"! Kolejny świetny przykład to Melanie Gaydos aktorka i fotomodelka z rzadką wadą genetyczną, która podbija świat i łamie stereotypy na temat kobiecej urody. Podawać dalej?
 
Księżycolica
Fotografia ze zbiorów artystki
 
 
M.O. Pandemia pokrzyżowała wielu osobom plany, czy Ty również przez epidemię musiałaś zrezygnować lub przełożyć jakieś swoje działania zawodowe?
 
P.M. Tak, musiałam przełożyć kilka zleceń. Wiadomo, zdrowie najważniejsze.
 
 
M.O. Jest, jakieś miejsce, w którym marzy Ci się sesja zdjęciowa?
 
P.M. To marzenie mam już odhaczone. Teraz marzę o czymś zupełnie innym. Jest to marzenie ściśle tajne, niezwiązane z karierą zawodową. Małymi kroczkami dążę do celu. Ciiii.…
 
 
M.O. Zaspokój moją ciekawość i czytelników pewnie też, czy miałaś kiedyś jakąś sesję zdjęciową w… muzeum??
 
P.M. Miałam, nawet w kilku. Jednak najmilej wspominam sesję w stylu steampunk w Muzeum Kolejnictwa na Śląsku https://muzeumtechniki.pl/
 
Fotografia ze zbiorów artystki. Zdjęcie: Konrad Bąk włosy & make up: Aleksandra Mentel stylizacja: Paulina Selene Mieczkowska & Altersteam.
 
M.O. I na koniec powiedz czego nauczył Cię fotomodeling?
 
P.M. Pozwolił mi poznać własne „ja”. Dodał pewność siebie. Nauczył mnie, że nie wszystko co się błyszczy jest złote oraz, że pozory mogą mylić i nie należy wierzyć stereotypom. Dzięki modelingowi mogłam zobaczyć się w różnym świetle, odkryłam też swoje umiejętności aktorskie. Nauczyłam się też współpracować z ludźmi.
 
 
M.O. Dziękuję bardzo za wywiad!
 
Fotografia ze zbiorów artystki. 
Zdjęcia Vojtek
 
Zdjęcie ze zbiorów artystki. 
Zdjęcia: Paweł Tumiłowicz