Kwarantanna czasami trwa… latami
***
Mija prawie półtora roku borykania się z pandemią. Czy ten okres dla nas wszystkich jest tak samo wyjątkowy i „inny”?
Już za moment obostrzenia mają być luzowane, zaczyna się mówić o stratach. Stratach nie tylko tych druzgoczących serce, a więc tych wśród najbliższych, których odebrała nam choroba, ale i stratach związanych z pracą, firmą, nauką… W końcu o stratach w relacjach, stratach w programach nauczania a tym samym o zaległościach, jakich doświadczą uczniowie. Zastanawiając się nad tymi ostatni, warto dostrzec, że to czy dziecko będzie pamiętało datę powstania styczniowego, budowę pantofelka, czy sześciu zwrotek wiersza, jest naprawdę mniej istotne niż fakt, że nie będzie potrafiło nawiązywać relacji społecznych. Jest to tym ważniejsze, że właśnie teraz jak nigdy wcześniej, staliśmy się mniej pomocni, serdeczni a bardziej zachowawczy względem siebie. Najprostszym przykładem tego może być sytuacja, jakiej byłam świadkiem kilka dni temu. Wchodzę do sklepu, przemierzam alejki z przeróżnymi produktami i widzę dziewczynę nie za wysokiego wzrostu, która usiłuje sięgnąć jakiś produkt, mija ją masa osób, wśród nich tacy, którym zdjęcie z najwyższej półki czegokolwiek nie przysporzyłoby najmniejszego problemu… nikt się nie zatrzymuje, nikt jej nie pomaga. Ta sytuacja przyniosła mi taką refleksję. Jeśli ja, osoba niemająca jakiś większych dysfunkcji mogę natrafić na taki kłopot, to, co dzieje się w czasie pandemii z osobami z niepełnosprawnością wzroku? Dla nas zmieniło się wiele, a dla nich? – nie jestem pewna, czy słowo „wszystko” nie byłoby tu najodpowiedniejsze. Przecież miejsca, które znają, zostały nagle ogrodzone ściankami z pleksi. Niektóre z nich mają ograniczony dostęp, nie tylko w postaci czasu pracy, jaki poświęcają petentom, ale technicznie poprzez wydzielenie miejsc na poczekalnie, które nie zawsze są wymarzonymi przestrzeniami dla osób borykających się z jakimikolwiek niepełnosprawnościami. W jednym z gnieźnieńskich urzędów np. miejscem takim jest korytarz wypełniony schodami. W normalnych warunkach trzeba pokonać kilkanaście stopni, aby otworzyć drzwi i dostać się na właściwy poziom, obecnie te schody stanowią poczekalnię, bo dojść można tylko do drzwi wyposażonych w okienko, gdzie w zależności od sprawy, jaką chcemy załatwić, Pan woła poszczególnych urzędników. Pominę już fakt, umieszczenia przez tamtejszych pracowników małego wąskiego biurka z krzesłem gdzie można np. podpisać potrzebne dokumenty, na przestrzeni takiej, że siadając na krześle, ma się za sobą co najmniej 10 stopni w dół, a krzesła nie można ustawić inaczej, niż w odległości kilku centymetrów od punktu styku schodów. Dla osób niewidomych wszystkie znane ekspedientki brzmią zupełnie inaczej, bo – wspomniane już – ścianki z pleksi, ale również maski zmieniają barwę głosu… Jakiś czas temu określono, że nie należy używać przyłbic. Nie pomyślano wtedy całkowicie o osobach głuchych, czytających z ruch warg. Wiele osób niewidomych z kolei, kiedy zakłada maseczkę, traci duży komfort poruszania się. Dlaczego? Gumki przewodzą dodatkowe dźwięki, dlatego ich echolokacja jest zakłócona. Teraz już tego nie ma, ale jeszcze jakiś czas temu, słupy z sygnalizacją świetlną bywały zasłaniane taśmą, aby nie dotykać przycisków. Wydawano zalecenie, by nie dotykać ścian, klamek, poręczy. Jak osoba z dysfunkcją wzroku miała się w tym odnaleźć? Jak miała zrobić zakupy, skoro zanim cokolwiek odnajdzie na półkach, musi część produktów dotykać, a na pomoc ekspedientki, również z wielu powodów nagle musiała przestać liczyć. Tak jak przed pandemią zdarzało się widzieć osoby pomagające np. przejść przez pasy osobie z laską, tak teraz mam wrażenie, że dla wielu te osoby stały się wręcz niewidzialne. A oni nie założyli czapek niewidek, są nadal wśród nas, próbują również odnaleźć się w tych „innych” czasach… zastanawialiście się, ile rzeczy dla nich się zmieniło?
Spróbujcie zamknąć na chwilę oczy i wyobrazić sobie kilka sytuacji z waszego codziennego życia, pomyślcie, jak poradzilibyście sobie z nimi, będąc osobami niewidomymi… Kochani, pamiętajcie o relacjach… pomyślcie o tym, że czasami kwarantanna trwa latami!
MO