O rachubie czasu

  • Dodano: 06.01.2021

***

„Taniec do muzyki czasu”, Nicolas Poussin (obraz namalowany pomiędzy 1634 a 1636 rokiem)

 

Ludzie zawsze (a z pewnością od czasu od kiedy potrafią abstrakcyjnie myśleć) zauważali, że czas – pomimo tego, że ciągle płynie do przodu – zatacza też koło. Przyroda ma swój rytm – raz rozkwita, potem dojrzewają owoce i zboża, w końcu wszystko więdnie, opada i zamiera. Gwiazdozbiory widoczne na niebie się zmieniają, ale po jakimś czasie się powtarzają. Dzień raz jest równy z nocą, potem stopniowo się skraca, aż następuje przesilenie i zaczyna się wydłużać, by za jakiś czas znów zrównać się z nocą. I tak ten cykl trwa bez końca, a powtarzalność w przyrodzie sprawiła, że ludzie zaczęli dzielić czas na okresy, w których występują te same zjawiska, a wraz z nimi prace w gospodarstwie, polu i ogrodzie. Chcąc odnaleźć się w tych cyklach zaczęto tworzyć kalendarze, czyli system rachuby dni i dłuższych odstępów czasu, opierający się na 2 okresowych zjawiskach astronomicznych: cyklu zmian pór roku i cyklu zmian faz Księżyca. Stąd też wziął się podział na kalendarze słoneczne (solarne), księżycowe (lunarne) i księżycowo-słoneczne (lunisolarne).

Pierwowzorem kalendarzy słonecznych był kalendarz egipski. Rok dzielił się w nim na 3 pory (wylew Nilu, okres siewu i okres żniw) i składał z 12 miesięcy 30-dniowych oraz 5 dni dodatkowych na końcu. Był on krótszy od zwrotnikowego o ok. 1/4 doby – jego początek przesuwał się przez pory roku, wędrując przez wszystkie dni w ciągu ok. 1420 lat (stąd nazwa „rok wędrujący”). Doba dzieliła się w nim na 24 godziny. Kalendarz ten był w użyciu w starożytnym Egipcie do chwili wprowadzenia kalendarza juliańskiego (26 r. p.n.e.).

W kalendarzu księżycowym podstawową jednostką jest miesiąc synodyczny rozpoczynający się od dnia, w którym po raz pierwszy po nowiu ukazuje się wąski sierp księżyca. W tym kalendarzu jest 12 miesięcy zawierających po 29 lub 30 dni i stanowią 354-dniowy rok, krótszy od zwrotnikowego o 11 dni (w ciągu 33 lat początek roku przesuwa się przez pory roku).

W kalendarzu księżycowo-słonecznym w celu wyrównania różnicy między rokiem w kalendarzu księżycowym a rokiem zwrotnikowym w określonych latach dodaje się 13. miesiąc.

Chcąc uzgodnić współistnienie różnych jednostek rachuby czasu, potrzebne były umowne reguły, które połączyłyby doby (które związane są z obrotem Ziemi wokół osi) w dłuższe okresy i uzgodnienie ich wielokrotności z miesiącem (związanym z obiegiem Księżyca wokół Ziemi) i rokiem (związany z obiegiem Ziemi wokół Słońca). Pierwszymi, narzucającymi się jednostkami rachuby kalendarzowej były dzień i miesiąc. Już w okresie późnego paleolitu dni miesiąca oznaczano, wycinając na kościach i kamieniach znaki odpowiadające fazom Księżyca. Miesiąc długo był jednostką podstawową, co doprowadziło do nieporozumień w czasach, gdy dłuższe okresy liczono już w latach, przy spisywaniu dawnych, przekazywanych ustnie tekstów i ich tłumaczeniu. Tydzień jest jednostką umowną, niezwiązaną ze zjawiskami astronomicznymi. Wprowadzono go ze względów organizacyjnych, stąd występowały różne jego kategorie zależne od funkcji (np. targowy, religijny, astrologiczny) i różne jego długości (od 4 do 10 dni) funkcjonowały w rozmaitych kulturach. Współcześnie powszechnie stosuje się tydzień 7-dniowy, choć w różnych religiach są wybierane odmienne dni święte: np. w islamie piątek (dzień zgromadzenia), w judaizmie sobota (szabat), w religiach chrześcijańskich niedziela. Podział na 7 dni tygodnia jest bardzo interesujący i warto poświęcić mu osobny tekst.

Dlaczego rok rozpoczynamy 1 stycznia? Tradycja ta została zapoczątkowana w starożytnym Rzymie. Na zlecenie Gajusza Juliusza Cezara w 46 roku przed naszą erą został opracowany nowy kalendarz, od jego imienia nazywany juliańskim. Był to kalendarz słoneczny (czym on jest, pisaliśmy powyżej). Wcześniej Rzymianie, podobnie jak większość starożytnych ludów, używali kalendarza księżycowego. Wiemy już, że dwanaście faz Księżyca trwa krócej niż obrót Ziemi wokół Słońca, dlatego rok księżycowy jest krótszy od słonecznego o około jedenaście dni. W czasie gdy podjęto decyzję o reformie, czyli w 46 p.n.e. grudzień wypadał we wrześniu! Chcąc ponownie zsynchronizować kalendarz z porami roku, ten rok wydłużono o 80 dni i nazwano go „annus confusionis” (łac. rok zamieszania), gdyż liczył 445 dni.

Gdy wprowadzano nowy kalendarz, na datę rozpoczynającą rok wybrano 1 stycznia, ponieważ tego dnia wybierano w Rzymie nowych urzędników. Dzień ten wiązał się też z kultem Janusa – rzymskiego boga uosabiającego ideę przejścia, początku (w znaczeniu przestrzennym i czasowym). Janusa przedstawiano zazwyczaj z 2 lub 4 obliczami. Uznawany był za prastare bóstwo, otwierające mityczny czas świata (bóg bogów). Kult Janusa miał charakter niemal wyłącznie publiczno-polityczny i wiązał się głównie z rytualnymi początkami. Janusowi poświęcony był miesiąc rozpoczynający rok słoneczny, a od opisywanej wcześniej reformy kalendarza także obrzędowy i polityczny (Ianuarius – styczeń).

Oczywiście rzymska reforma kalendarza nie sprawiła, że od tamtej pory wszyscy na świecie świętowali Nowy Rok właśnie w tym terminie. W międzyczasie miała jeszcze kolejna reforma, a obecnie używany kalendarz, który nieznacznie różni się od juliańskiego, został opracowany na zlecenie papieża Grzegorza XIII i od jego imienia nazwany jest gregoriańskim. W Polsce zaczął obowiązywać od 1 stycznia 1586 roku, ale niektóre kościoły (na przykład prawosławny) do dziś posługują się kalendarzem juliańskim. Warto zauważyć, że w dawnej polskiej ludowej tradycji świątecznej, dzień 1 stycznia, przez długie lata po reformie, nie miał większego znaczenia i nie wyróżniano go odrębnymi, szczególnymi obchodami. Wszelkie pierwotne zwyczaje i obrzędy noworoczne, zwyczaje na dobry początek, odbywały się w okolicy przesilenia zimowego, czyli w czasie Wigilii i Bożego Narodzenia. Zakończeniem cyklu Bożego Narodzenia był dzień Trzech Króli – ostatni z dwunastu „szczodrych dni i wieczorów”. W tym czasie odwiedzano się, przygotowywano poczęstunek dla gości i wymieniano się drobnymi podarkami. Obecnie święto Trzech Króli (właściwa nazwa tego chrześcijańskiego święta to Objawienie Pańskie Teofania, Epifania) to przede wszystkim uroczystość kościelna, podczas której święci się kadzidło, a zamiast mirry kawałki kredy. Kredą tą pisze się na drzwiach wejściowych, poprzedzielane krzyżykami, pierwsze litery imion Trzech Króli: Kasper, Melchior i Baltazar, czyli K+M+B oraz bieżący rok. Pomimo tego, że „Trzej Królowie wichry ciszą i krzyżyki na drzwiach piszą”, spotkać możemy zapis C+M+B, co oznaczać ma m.in. Christus mansionem benedicat („Niech Chrystus błogosławi temu domowi”), Christus Multorum Benefactor („Chrystus dobroczyńcą wielu”).

Podobnie, jak przy innych świętach, tak i tu wróżono sobie pogodę: „Na Trzech Króli, każdy do pieca się tuli”, „Od Trzech Króli będą mrozy do Gertruli”, „Gdy Trzy Króle pogodą obdarzą, Nie zasypiaj ranków gospodarzu”.

 

JK