Pamięci Marka Jakubowskiego: Światło Wielkiego Tyflopedagoga
***
Autorka ze śp. Markiem Jakubowskim (fot. archiwum prywatne)
Z wielkim smutkiem wspominam dziś wyjątkowego człowieka, niezastąpionego tyflopedagoga, wizjonera, inicjatora tysięcy działań, wychowawcy pokoleń dzieci niewidomych, nauczyciela który przez lata był oddany pracy, wnosząc ogromny wkład w edukację i rozwój dzieci niewidomych w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Owińskach. Marek Jakubowski, bo o nim mowa, nagle opuścił nasz świat, pozostawiając po sobie pustkę, ale również niezatarte ślady w sercach tych, których miał zaszczyt prowadzić przez świat ciemności.
Marka Jakubowskiego pamiętają wszyscy Ci, których życie przetarł jego niezwykły sposób bycia, działania i nauczania. Jego praca w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym była prawdziwym powołaniem, a on sam był dla swoich podopiecznych nie tylko wzorem do naśladowania ale i prawdziwym przyjacielem. Niechęć do zaakceptowania ograniczeń i niepełnosprawności jako barier, które można tylko przełamywać, była wyraźnie widoczna w każdej chwili spędzonej z nim. Jego pasja do pracy z niewidomymi dziećmi była napędzana głęboką empatią i przekonaniem, że każdy zasługuje na pełne i satysfakcjonujące życie, niezależnie od swojego zdrowia czy fizycznego stanu. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie, które miało miejsce blisko 11 lat temu. Marek, wtedy jeszcze dla mnie Pan Marek przybył do Muzeum Pierwszych Piastów z pełnym autokarem dzieci z Owińsk. Dla mnie było to wielkie przeżycie, ponieważ była to pierwsza moja wycieczka osób niewidomych i niedowidzących... pamiętam stres, jaki mi towarzyszył i obawy czy podołam opowiedzieć o tej naszej wyjątkowej wyspie i historii początków państwa polskiego na tyle, aby przybyli goście byli zadowoleni. Przygotowując się do tej wycieczki, wycięłam z kartonu wyspę o dokładnym kształcie Ostrowa Lednickiego, na każdej z nich przykleiłam z modeliny zarys wału obronnego oraz oznakowanie miejsca w jakim znajduje się pałac z kaplicą i kościółek grodowy. Nie do końca zdawałam sobie ówcześnie sprawę, z tego czym jest tyflografika i że takie pomoce dydaktyczne są. Wszelkie z mych obaw szybko zostały rozwiane, grupa okazał się być jedną z tych, które ze wzruszeniem i sympatią wspomina się przez lata. Owe "mapki" wykonane w chałupniczy sposób zdały wtedy egzamin, a tym samym mam wrażenie ja zdałam swój pierwszy egzamin z empatii wobec osób niewidomych. W dalszej części wycieczki, wspomagałam się kopiami zabytków, jakie dawały uczestnikom wiele radości, na koniec wpuściłam ich do pomieszczenia gdzie znajdowała się makieta 3d pałacu, świeżo przygotowana, jeszcze przez nikogo nie sprawdzana... Pan Marek był z nami wszędzie, bacznie słuchał i obserwował... na koniec wycieczki pamiętam, że uściskał mnie i na moje zakłopotanie oraz szczere wyznanie, że to pierwsza moja tego typu grupa z jaką miałam do czynienie i że przepraszam, za te wycinanki, ale pomyślałam, że to pomorze dzieciom... nie skończyłam nawet zdania i usłyszałam "i pomogło, nie masz pojęcia jak to ważne co zrobiłaś i piękne, nie wiele jest miejsc, gdzie ludzie myślą w ten sposób, cudnie, że to przygotowałaś". To był impuls, jakie spowodował, że zaczęłam szerzej myśleć o gościach i gościniach Muzeum... zaczęłam czytać i dowiadywać się o tym jak funkcjonują osoby z dysfunkcjami wzroku, jak wyglądają profesjonalne pomoce dydaktyczne dla nich... i tak po jakim czasie, ponownie moje drogi z Panem Markiem się zeszły. Tym razem, okazało się, że pewna jakaś niepisana ale wewnętrznie wyczuwalna więź spowodowała, że z Pana Marka stał się Markiem. Kolejne rozmowy, pewne rady, kolejne projekty i konsultacje... wszystko to budowało we mnie poczucia kroczenia dobrą drogą działania w myśl "dawania światła w ciemności" wszystkim tym dla, których świat jest postrzegalny w sposób bardziej dotykowo jak wzrokowo. To, co czyniło Marka nazywanego przez wielu "Kubą", niezwykłym, to jego zdolność do komunikowania się i nauczania w sposób, który wykraczał poza tradycyjne metody. Dziś, wiem, że nauczał on nie tylko dzieci z Ośrodka ale każdą osobę, która chciała coś się dowiedzieć o tym w jaki sposób pomóc osobom z dysfunkcjami. Doświadczenie jakie posiadał pozwoliło mu stworzyć unikalne metody nauczania, które angażowały wszystkie zmysły. Z kolei dzielenie się z innymi swoim ogromnym doświadczeniem pozwalało "zarażać" ich pasją i kształtować w nich (tak było ze mną i wierze, innymi również) poczucie pewnej wewnętrznej misji wobec osób w pewien sposób doświadczonych. Marek za pomocą dźwięków, dotyku i opowieści, przenosił swoich uczniów w różnorodne miejsca i czasem nawet do krainy wyobraźni, gdzie nauka była równie atrakcyjna, co inspirująca. Miła niesamowity dar opowiadania i motywowania. Kiedy wspominam nasze rozmowy, te przed uruchomieniem przez nas (w sensie Dział Edukacji Muzealnej) Zmysłowiska, a więc wystawy na jakiej prezentowaliśmy pożyczone od Marka z Muzeum Tyflologicznego pomoce, czy nie tak odległą dyskusję o tworzeniu przez nas pierwszego w kraju tyfloplakatu, wtedy to usłyszałam "Mariolka, ty jesteś szalona, ale takich ludzi potrzebuje świat, działaj, działaj"!
Chociaż Marek odszedł nagle, to jego wpływ i dziedzictwo będą trwać wiecznie w sercach tych, których dotknął swoją pracą i obecnością. Dziś, gdy patrzę wstecz na lata, które się znaliśmy, jeszcze mocniej doceniam ile dobra, wiedzy i wsparcia przyniosła mi ta wyjątkowa znajomość. Wiara, jaką wykazywał Marek w ludzką siłę i nieograniczone możliwości każdego z nas pozostawią trwały ślad, który będzie nadal inspiracją dla tych, którzy wchodzą na ścieżkę edukacji i empatii.
Marka Jakubowskiego nie da się zapomnieć, tak samo jak nie da się zastąpić i choć mawia się, że nie ma ludzi nie do zastąpienia to On był właśnie jednym z tych, których się nie da w żaden sposób! Marku, świat potrzebuje takich ludzi jak Ty... jak widać nie tylko ten świat!
Artykuł dedykowany pamięci Marka Jakubowskiego, wyjątkowego tyflopedagoga, który na zawsze pozostanie w sercach nie tylko tych, których miał zaszczyt nauczać i prowadzić przez życie, ale wszystkich tych którzy go znali .
Współpraca z Markiem wywarła ogromny wpływ na moje myślenie i działania. Jego umiejętność komunikowania się i nauczania wykraczała poza konwencjonalne metody.. Jego zdolność do opowiadania i motywowania była niesamowita. Wszelkie rozmowy z Markiem były inspirujące i pomagały kształtować moje przekonanie, że edukacja i wsparcie osób z dysfunkcją wzroku są niezwykle istotne.
Mariola Olejniczak