Przygody eżektora

  • Dodano: 20.08.2020

***

Nurek demonstruje pracę eżektorem. fot. W. Szulta
 
W okresie kanikuły nie możemy ryzykować intelektualną ekwilibrystyką. Może zamiast (prze)silenia się na słońcu, warto raz jeszcze zanurzyć się w przyjemnie chłodne odmęty naszego jeziora, naszej głębokiej Lednicy. 
 
W ubiegły piątek żegnaliśmy toruńskich archeologów podwodnych. Na chwilę zanurzmy się więc kilka metrów w wyjątkowe miejsce. Na dno jeziora lednickiego. 
 
Może niektórzy zastanawiają się, na czym właściwie polega praca archeologiczna pod wodą. Nie do końca można bowiem bezrefleksyjnie przenieść obrazka z powierzchni: szpadel, łopata i letni upał. Pod wodą najważniejszą barierą między archeologiem a tajemniczym zabytkiem stanowi przydenny muł. 
 
Wtedy do akcji wkracza tytułowy eżektor i jego podwodna przygoda. Nieco tajemnicza godność eżektora, bierze się z języka francuskiego, co zapewne tłumaczy żet z kropką. Co robi ów frankofoński gość? Zasysa muł z dna jeziora, tak, by zabytek pozostał na badanym miejscu. Archeolog pod wodą musi więc czule i delikatnie badać rękoma muł, by dotykiem wyczuć np. miecz (jak w tym roku) i we współpracy z tytułowym eżektora zassać otaczający oręż muł. 
 
Nie pierwszy raz okazuje się, że wprawne dłonie archeologa we współpracy z „podwodnym odkurzaczem” mogą sprawić cuda! Eżektorze, do zobaczenia za rok, czekamy na kolejne owoce Twoich podwodnych przygód!