Szok! Mężczyzna zniósł jajo!
***
Ilustracja do kodeksu zawierającego legendy arturiańskie. Północna Francja, końcówka XIII wieku. Mężczyzna siedzi na koszu z jajkami. Jedno z nich trzyma w rękach
Dzisiaj pierwszy dzień kwietnia, więc pozwoliliśmy sobie na taki żartobliwy tytuł :)
Prima aprilis, albo najpierwszy dzień kwietnia,
Do rozmaitych żartów moda staroletnia.
Niejeden się nabiega, nacieszy, nasmęci
Po próżnicy, przeto go zawsze mieć w pamięci.
W. Potocki. Prima aprilis. 1-4 (Ogród, ale nie plewiony).
W Polsce już w XVI w. uważano prima aprilis za dawny obyczaj. Tego dnia unikano poważnych działań, gdyż każde słowo wypowiedziane 1 kwietnia może okazać się nieprawdziwe. Przekonanie o tym było tak silne, że zmieniano tę datę w oficjalnych w dokumentach. Sytuacja taka miała miejsce przykładowo podczas podpisywania tekstu polskiego sojuszu antytureckiego z Leopoldem I, który zawarto 31 marca, ale podpisano 1 kwietnia 1683 r. Prima aprilis nie wydawał się jednak szczęśliwym dniem dla tak poważnego zobowiązania, w związku z tym zdecydowano się antydatować traktat na 31 marca. Następnie traktat podpisali cesarz (2 maja) i Sobieski (31 maja).
Jednak dla niektórych w Polsce prima aprilis kończy się w południe 1 kwietnia, a prima aprilis żarty po tej godzinie są uważane za nieodpowiednie i pozbawione klasy.
A czym jest ten dzień i gdzie szukać korzeni związanych z nim zwyczajów? Jego nazwa oznacza po łacinie „pierwszy kwietnia” i – przypomnijmy – to tradycyjny dzień wzajemnego oszukiwania się dla żartu, nabierania, wyprowadzania w pole, również dosłownie, gdyż typowym żartem jest fałszywa informacja, skłaniająca nabranego do odbycia dłuższej drogi nadaremnie. W niektórych krajach europejskich określenie żartów primaaprilisowych dosłownie odnosi się do wprowadzania w pole. W języku angielskim jest powiedzenie: send on a fool's errand, podobnie w niemieckim in den April schicken. Francuzi z kolei nazywają żarty z tego dnia un poisson d'avril, co dosłownie znaczy: dzień kwietniowej ryby. Pierwotnie chodziło o to, że nieświadomym osobom kazano iść po świeżą rybę, w czasie, w którym połowy były zakazane ze względu na okres tarła ryb. W dzisiejszych czasach we Francji robi się wtedy żarty swoim znajomym i bliskim. Dzieci przyklejają sobie papierowe rybki na plecach, a gdy ryba zostaje odkryta krzyczą „Poisson d’avril”.
Jak widać, wzajemne okłamywanie się i robienie dowcipów 1 kwietnia to zwyczaj międzynarodowy. W niektórych krajach dzień ten ma nawet specjalną nazwę, na przykład w Anglii nazywa się go Dniem Głupca, a w Rosji Dniem Śmiechu.
Początki tej tradycji nie są do końca jasne, ale wiele było prób jego wyjaśnienia. W Europie łacińskiej zaczął być popularny w późnym średniowieczu, a jego korzeni szukać trzeba w starożytności. Przedstawiano go np. jako pozostałość rzymskiego święta Cerealiów obchodzonych ku czci Cerery na początku kwietnia. Gdy Cerera szukała swojej zaginionej córki, Prozerpiny, została „wyprowadzona w pole”, czyli zwiedziona fałszywymi informacjami. Elementem obchodów święta miał być więc zwyczaj robienia sobie nawzajem drobnych psikusów.
Podobną historię znajdziemy także w mitologii greckiej – córka Demeter, Persefona (znana też jako Kora) została porwana do Hadesu na początku kwietnia. Demeter chciała odnaleźć ją, kierując się rozlegającym się po krainie zmarłych głosem latorośli, jednak zwiodło ją echo.
Źródłem współczesnego prima aprilis mogły być też rzymskie Weneralia, święto obchodzone właśnie 1 kwietnia, poświęcone Wenus Vertikordii (zmieniającej serca) oraz Fortunie Virilis.
Czy tam dokładnie szukać należy źródeł prima aprilis? Tego nie wiemy, ale z dużą pewnością możemy założyć, iż końcowy efekt, którym cieszymy się współcześnie, jest wypadkową co najmniej kilku tradycji, legend i zwyczajów.
Według jeszcze innej wersji, zwyczaj ten pochodzi z Francji i wiąże się ze zmiana kalendarza. W niektórych regionach Francji rok rozpoczynał się wraz z nadejściem wiosny (marzec), a symbolicznie datowanym na pierwszego kwietnia. W XVI wieku król Karol IX postanowił ujednolicić kalendarze na terytorium całej Francji. Wydał on edykt z Roussillon (1564 r.), którego artykuł XXXIX brzmi: „Rok rozpoczyna się 1. dnia stycznia, a więc musi obowiązywać we wszystkich działaniach i pismach”. Podobno w wyniku tej zmiany wydarzyło się mnóstwo pomyłek i zabawnych sytuacji, a na pamiątkę tego wydarzenia pojawiła się tradycja primaaprilisowego wywoływania śmiesznych zdarzeń poprzez wzajemne oszukiwanie się i żarty.
Być może źródeł tego zwyczaju należy szukać w popularnych w średniowieczu świąt głupców i szaleńców, które uznawano niekiedy za chrześcijańską wersję starożytnych bachanaliów i saturnaliów. Będąc przy chrześcijaństwie wspomnieć należy, że według niektórych jego wyznawców (zapewne tych znudzonych pogańskimi korzeniami wielu zwyczajów) ten dzień kojarzy się z kłamstwem i fałszem, ponieważ wtedy urodził się Judasz – jeden z uczniów Jezusa Chrystusa, który okazał się zdrajcą.
Niezależnie od tego, skąd rzeczywiście pochodzi ten zwyczaj, w prima aprilis dozwolone są drobne kłamstwa, które mają sprowokować śmieszne sytuacje i zabawne zachowania ludzi umyślnie wprowadzonych w błąd.
JK