W marcu śnieżek sieje, a czasem słonko grzeje

  • Dodano: 05.03.2021

***

Ilustracja z książki Olausa Magnusa "Historia ludów nordyckich" (XVI wiek). Ilustracja podzielona jest na dwie części: lewą, jasną część (ze słońcem) i prawą, ciemną (z księżycem). Łacińskie słowo „LUX” oznacza „światło”, słowo „TENEBRA” oznacza „ciemność”
 
 
To - jakże trafne - powiedzenie będzie przyświecało naszemu dzisiejszemu wpisowi, który dotyczy chyba jednego z najstarszych i najważniejszych symboli: słońca. 
 
Początkowo ono samo czczone było jako bóg, z czasem stało się wizualną personifikacją światła i najwyższej kosmicznej inteligencji, ciepła, ognia, życiodajnej zasady.
 
Szczególną czcią cieszyło się słońce w Egipcie, zwłaszcza w czasie krótkiego okresu monoteizmu słonecznego Amenhotepa IV Echnatona (XIV w. p.n.e.), widziano w nim ucieleśnienie boga słońca Ra (niekiedy w związku lub w ramach identyfikacji z innymi bogami, np. Amunem, Chnumem itd.); Ra miał dwie słoneczne barki, w których przemierzał niebo. Bardzo częstymi przedstawieniami słońca są skarabeusz z kulą słońca lub tarcza słoneczna (często uskrzydlona) z wężem ureuszem.
 
Nasi przodkowie również darzyli tę ognistą kulę wielką czcią.
 
Jak pisze A. Brückner do XVI wieku określało się je jako słuńce lub zbiorowo jako słonie (jak czytamy w wierszu na śmierć królewską z XVII wieku: „Zaszło słonie, Polacy”). Najczęściej zwane było słonkiem, pojawia się w gwarach również w wariancie bez przyrostka: słonie (północny Śląsk, pogranicze Kieleckiego i Lubelszczyzny) i słonio (sporadycznie Końskie i Tomaszów Lubelski), a także w postaci zwykle już zneutralizowanego zdrobnienia słonko.
 
Znane są liczne żywe zdrobnienia, które świadczą o pozytywnym nastawieniu emocjonalnym wobec słońca: słoneczkosłoneńkosłoneszkosłoniczkosłoniszkosłonuszkosłoniuszczkosłonychnosłonyszko, a nawet słoniątko. Na Kaszubach i w zachodniej Wielkopolsce pojawia się jeszcze słonyszko.
 
Etymologicznie wyraz polski słońce (z sufiksem -ce jak w serce i poprzedzającym go sufiksalnym -n - jak w okno) ściśle odpowiada wyrazom łacińskiemu sol, greckiemu helios, litewskiemu sáulé, a poprzez staroindyjskie svar i awestyjskie súvar 'blask, niebo, słońce' niekiedy bywa wiązany ze starosłowiańską nazwą boga słońca, Swaroga i bóstwa ognia Swarożyca.
 
 
Moszyński zauważa, że duże znaczenie przypisywano słońcu jako „twórcy dnia i nosiciela ciepła, a poza tym jako miernika czasu”. To przecież ono od wieków wyznaczało kalendarz i zegar poczynań ludzi. Gdy odchodziło w czasie letniego zmierzchu albo szybko wędrowało po zimowym niebie, obwieszczało nadejście mroku, wkraczanie jakiegoś innego czasu, może nawet kres życia. Z drugiej jednak strony jego codzienny powtarzany od nowa wschód i zachód pozwala mu także stać się symboliczną prefiguracją zmartwychwstania, jak również ogólnie każdego nowego początku.
 
Największy chrześcijański doroczny cykl świąteczny opiera się na ruchu słońca i zawiera się między zimowym przesileniem a wiosenną równonocą, kończy zaś rytuałami wyznaczonymi przesileniem letnim.
 
W kulturze ludowej powszechny był pogląd o poruszaniu się słońca wokół ziemi, od wschodu ku południowi a następnie ku zachodowi. Pozwalało to zależnie od długości cienia określać pory dnia. A ruch ten, zachowywany przy wielu czynnościach rytualnych, nazywany bywa „za słonkiem”. Kierunek prawoskrętny był zalecany przy pierwszym siewie, orce. Zgodnie z ruchem słońca wykonywano też niektóre czynności obrzędowe, na przykład wesele idzie lub jedzie ze słońcem, aby młodym się dobrze wiodło.
 
Według Anny Brzozowskiej-Krajki, autorki książki „Symbolika dobowego cyklu powszedniego w polskim folklorze tradycyjnym”, cykl roczny słońca jest strukturalną odpowiedniością cyklu dobowego, taka przedstawia się ten izomorfizm: zorza – wiosna – narodziny; zenit – lato – dojrzałość; zachód słońca – jesień – starość; noc – zima – śmierć.
 
Każdy dzień był walką mroku ze światłem, w której zawsze zwyciężało słońce, gdyż to ono codziennie pojawiało się na niebie, podobnie jak w cyklu rocznym po każdej zimie następowała wiosna i odrodzenie.
 
Ruch słońca po niebie organizował codzienny rozkład zajęć, wyznaczał czas prac polowych i ich zakończenie, oraz czas na odpoczynek i sen. Wschodzące słońce często witano przez odkrycie głowy, a znane są także wypadki klękania, a nawet kładzenia się krzyżem głową ku wschodowi. Praca w ciągu dnia jest ciężka i wyczerpująca, a jedyny odpoczynek przypada na południe, później praca trwa aż do zapadnięcia zmroku. Południe to czas, gdy słońce „spoczywa”, analogiczne zachowanie obowiązuje i u człowieka, zwłaszcza w fazie wzmożonych prac polowych podczas lata, gdy jest ono najsilniejsze. Poza tym – jak wierzono np. w Kieleckiem – słońcu nie należy w tym czasie zakłócać spokoju. Szacunek dla słońca wymagał nadto, aby nie wpatrywać się w nie, zwłaszcza w południe i o zachodzie. Zachody słońca budziły lęki i złe przeczucia. Przerywano wtedy pracę, a ludzie i dobytek szukali schronienia. W tym czasie zmęczenie po pracy było już duże i oczekiwano tego momentu z niecierpliwością. Jednak zanim słońce zaszło – jak uważano w Wielkopolsce – „zatrzymuje się i pochyla jakoby się kłaniało Ziemi na dobranoc” (Kolberg).
 
 
Słońce było przede wszystkim tym, z czym człowiek wiązał największe nadzieje. Ono wszystkie rzeczy oświetla tym samym światłem i przez to dopiero czyni poznawalnymi (jak mówi polskie przysłowie: „na gnój i różę słońce jednako świeci”), dlatego jest też symbolem sprawiedliwości. Miało tak bogatą symbolikę, że właściwie wszystko można było przez nie wyrazić. Odnosiło się do nieskończoności, uważano je za dawcę życia, ale też i za siłę mającą moc jego skracania, gdy żar słonecznych promieni sprowadzał na ziemię południce, aby wypalały zmysły pracującym w polu rolnikom.
 
Ze słońcem związane są liczne wierzenia. W pewne dni świąteczne, jak np. dzień Wielkanocy, św. Jana lub św. Trójcy, uważano, że słońce kłania się kilkakrotnie, tańczy, podskakuje czy kąpie się.
 
Na terenie wsi krakowskich istniało przekonanie, że słońce ma postać ludzką, posiada swój dom i gospodarstwo i ,,nawet miód przaśny jada kopyścią". Na Kaszubach istniało dość popularne przeświadczenie o widocznym w dniu Wielkanocnym na tarczy słonecznej baranku z krzyżem, na słońcu bowiem Chrystus ma swój tron, podobnie zresztą uważano na obszarze Wielkopolski.
 
Pozostałością dawnych solarnych wierzeń może być okazywany słońcu szacunek: w słowach powitań i pożegnań, w rotach przysięgi. Przejawia się on w postaci licznych zakazów, jak np. pokazywaniu słońca palcem, patrzenia prosto w słońce („na słońce i na śmierć nigdy wprost patrzeć nie można”), przeklinania w jego obecności, stawania tyłem, oddawania moczu w jego kierunku.
 
O szacunku dla słońca świadczą również ornamenty świątyń, zdobienia belek wiejskich chat (kwiat życia – gwiazda heksapentalna, rozeta sześcioramienna) albo na wielkanocnych pisankach, gdzie pojawiał się motyw koła, słonecznik, czy złocisty zarys polnego kwiatu, które należało odczytywać jako inwokacje do słońca.
 
Miało też swoje mroczne strony i tak bardzo złowróżbne było zaćmienie słońca. Uważano je za objaw gniewu bożego, za chorobę słońca, a zarazem zapowiedź nadchodzących nieszczęść, jak nieurodzaj, powódź, choroby epidemiczne, wojny itp. W czasie zaćmienia słońca na niektórych obszarach naszego kraju np. Śląsk i Wielkopolska zakrywano otwór studni, aby uchronić wodę od zarazy, która w tym czasie opada na ziemię.
 
 
JK