Wielkie koniunkcje i trujące miazmaty. O średniowiecznym postrzeganiu zarazy

  • Dodano: 28.05.2020

***

Uciekaj szybko i daleko, a wracaj powoli

 

Powyższe motto to rada dla tych, którzy chcą uniknąć zarażenia w wielkiej epidemii z XIV wieku (określenie „czarna śmierć” narodziło się dopiero w XIX wieku). Jej autorem był żyjący w tych czasach francuski chirurg Guy de Chauliac, zwany „ojcem chirurgii”. Napisał po łacinie długi i wpływowy traktat o chirurgii, zatytułowany Chirurgia Magna, który został przetłumaczony na wiele innych języków i był bardzo poczytny w środowisku późnośredniowiecznych europejskich lekarzy.

 

Portret Guya de Chauliaca z książki Fielding Hudson Garrison „An introduction to the history of medicine: with medical chronology, bibliographic data, and test questions” z 1914 (domena publiczna)

 

Guy de Chauliac urodził się w Chaulhac w Lozère we Francji ok. 1300 roku w ubogiej rodzinie. Studia medyczne rozpoczął w Tuluzie, a potem w Montpellier, centrum wiedzy medycznej ówczesnej Francji. Przebywał w Paryżu w latach 1315–1320, a około 1325 roku został magistrem medycyny i chirurgii. Po otrzymaniu dyplomu wyjechał do Bolonii, aby uczyć się anatomii u Nicoli Bertuccio, od którego mógł uczyć się również technik chirurgicznych.

Reputacja Chauliaca jako lekarza szybko rosła. Został zaproszony na papieski dwór w Awinionie we Francji, aby służyć jako osobisty lekarz papieża Klemensa VI (1342–1352). Następnie został osobistym lekarzem Innocentego VI (1352–1362), potem Urbana V (1362–1370).

Ukończył swój wielki traktat Chirurgia Magna w 1363 roku. Do początku XVI wieku pojawiły się tłumaczenia na francuski, prowansalski, angielski, włoski, holenderski i hebrajski. Po raz pierwszy wydrukowano go w 1478 r. (wydanie francuskie). Trzy inne prace napisane przez Chauliaca to Practica astrolabii (De astronomia), esej na temat astrologii; De ruptura, która opisuje różne rodzaje przepuklin i De subtilianti diaeta, opisujące leczenie zaćmy.

Zmarł w Awinionie w 1368 r.

Kiedy w 1348 roku do Awinionu przybyła wielka zaraza, lekarze uciekli z miasta. Nie miało to i tak większego znaczenia, bo nawet gdyby próbowali, nie byliby w stanie wyleczyć chorych. Chauliac nie skorzystał z okazji, być może dlatego, że swoje stanowisko objął krótko przed tymi tragicznymi wydarzeniami. Zaczął więc leczyć pacjentów zarazy, skrupulatnie dokumentując przy tym jej objawy (twierdził, że sam został zainfekowany i przeżył chorobę). Przy okazji obalał krążące wśród ludu (ale nie tylko) „fake newsy”, jak na przykład ten, że za wybuch zarazy odpowiadają zatruwający studnie Żydzi.

W trakcie leczenia Chauliac zalecał oczyszczanie powietrza, nacięcia, czy wręcz wycinanie fragmentów skóry (upust krwi) i zdrową dietę. Przykładowo, jako środek ostrożności poradził papieżowi Klemensowi oddalić gości i zalecił, aby w komnacie nieprzerwanie płonął ogień. Dlaczego ogień? To właśnie on miał oczyszczać „złe powietrze”, które miało przenosić zarazę.

Problem pojawienia się epidemii nurtował króla Francji, Filipa VI, do tego stopnia, że poprosił profesorów z paryskiego uniwersytetu o wyjaśnienie. Przygotowali oni specjalny raport, który ukazał się w październiku 1348 roku. Uczeni podzielili przyczyny na dwie grupy: 1) uniwersalne i odległe oraz 2) szczególne i bliskie.

O tej pierwszej napisali tak: „Stwierdzamy, że odległą i pierwszą przyczyną tej zarazy była i jest konfiguracja niebios. W 1345 r., godzinę po południu 20 marca, w Wodniku doszło do dużej koniunkcji trzech planet. Ta koniunkcja, wraz z innymi wcześniejszymi koniunkcjami i zaćmieniami, spowodowała śmiertelne zepsucie powietrza wokół nas, oznacza ona śmiertelność i głód – a także inne rzeczy, o których nie będziemy tu mówić, ponieważ nie są tak istotne”. W koniunkcji znalazły się trzy planety Mars, Saturn i Jowisz, a miało to faktycznie miejsce tuż po zaćmieniu Księżyca i niecałe dwa tygodnie przed całkowitym zaćmieniem Słońca.

Przyczynę z drugiej grupy wyjaśnili w następujący sposób: „Chociaż poważne zaraźliwe choroby mogą być spowodowane przez zepsucie wody lub żywności (...), nadal uważamy, że choroby powstające w wyniku zepsucia powietrza są znacznie bardziej niebezpieczne. Jest tak, ponieważ złe powietrze jest bardziej szkodliwe niż jedzenie czy picie, ponieważ może szybko przenikać do serca i płuc, powodując ich uszkodzenie”. Uczeni przyczyn dżumy upatrywali w „miazmie”, czyli w materii chorobotwórczej, która powstaje w wyniku procesów gnilnych w powietrzu lub wodzie. Zaraza przedostaje się do otoczenia za pośrednictwem trujących oparów – jadów. Zachorowaniu sprzyja zaburzenie równowagi czterech humorów w ciele; nadmiar wilgoci w ciele przyciąga jad.

Z podanymi przyczynami w pełni zgodził się Chauliac, gdyż w średniowiecznej Europie medycyna sprzęgnięta była z astrologią, co więcej – zauważa prof. E. Śnieżyńska-Stolot – „znajomość zasad astrologii uznawano za podstawę wykształcenia lekarza, co wielokrotnie podkreślali Pietro d'Abano i Cecco d'Ascoli, profesorowie medycyny i astrologii w Padwie i Bolonii, głosząc zasadę Hipparcha, że lekarz bez wiedzy astrologicznej jest jak niewidzące oko”. Już w XIII wieku studia medyczne bywały zespolone ze studiami astrologicznymi i określano je jako jatromatematykę (iatromathematica). Matematykami (mathematici) zresztą nazywano w Polsce astrologów stawiających horoskopy. Znajdziemy to określenie zarówno u Długosza, Macieja Miechowity (właściwie Macieja Karpiga), jak i – później – Jana Januszowskiego.

 

„Człowiek zodiakalny” - diagram przedstawiający ludzkie ciało wraz z odpowiadającymi im symbolami zodiakalnymi. Pochodzi z XV-wiecznego walijskiego manuskryptu. (Ze zbiorów National Library of Wales. Udostępniany na zasadzie CC0)

 

Średniowieczni władcy utrzymywali na swoich dworach astrologów, którzy łączyli funkcje duchownych i lekarzy. Jednym z pierwszych astrologów dworskich był Pedro Alfonso, Żyd, który przyjął chrześcijaństwo w roku 1106 i służył Alfonsowi I Aragońskiemu, a następnie Henrykowi I, królowi Anglii. Astrologami otaczał się Alfons X Mądry, a dzięki bliskim kontaktom jego dworu z dworem Przemysława II Ottokara sprawiły, że wielu astrologów z Toledo dotarło do Czech.

Jak sytuacja wyglądała w średniowiecznej Polsce? Co ciekawe, najstarsze ślady prowadzą do Pierwszych Piastów. Konkretnie zaś do Gertrudy Piastówny (ok. 1025–1108) – córki króla Polski Mieszka II Lamberta i Rychezy. W należącym do niej Modlitewniku (z ok. 1068 roku) znajduje się najstarszy zachowany tekst astrologiczny – Speculum astrologicum. Znajdują się w nim jedynie dość lakoniczne stwierdzenia o tym, czy Księżyc w danym dniu jest dobry, czy nie, oraz astrologiczne rady na każdy dzień. W drugiej części tego tekstu znajduje się przepowiednia na nowy rok, która brała pod uwagę dzień tygodnia pierwszego dnia nowego roku.

Najwcześniejsze wiadomości dotyczące astrologii horoskopowej w Polsce pochodzą z wieku XIII, a jednym z jej pierwszych twórców był Mikołaj z Polski (dominikanin i wykształcony we Francji medyk), związany z dworem kujawskiego Piasta – Leszka Czarnego i jego małżonki Gryfiny. U boku ostatniego władcy z dynastii Piastów, Kazimierza Wielkiego, pracowało dwóch lekarzy znanych z imienia, Henryk z Kolonii i mistrz Mateusz, którzy z pewnością posiedli także wiedzę astrologiczną.

Istotnym zadaniem dworskich astrologów było odczytywanie znaków zapowiadających wielkie wydarzenia, szczególnie epidemie i śmierć panujących, przy których najczęściej brano pod uwagę koniunkcje planet. Przykładowo: Jan, archidiakon głogowski i kanonik kościoła św. Krzyża we Wrocławiu, sławny lekarz i uczony z XIV wieku, w traktacie Causae et sigma pestilentiae et summa remedia contra ipsam utrzymywał, że przyczyną zarazy była koniunkcja Saturna, Jowisza i Marsa. Pisał też o miazmatach: „Pierwsza przyczyna polega na nadpsutym powietrzu i to podwójnie, albo w jakości, albo w substancji. Drugą przyczyną zarazy jest, kiedy powiew wiatrów przynosi szkodliwe wyziewy z miejsc cuchnących i z otchłani, kiedy wiatr przynosi smród ze zwłok zamordowanych w rzeźniach. Trzecia przyczyna wywodzi się z cuchnącej wody i zakażonej przez jakieś przedmioty ustawione nad wodą, które psują powietrze, a w szczególności tam, gdzie składa się len albo konopie, co w najwyższym stopniu zabija ludzi. Główne przyczyny zarazy to planety i inne ciała niebieskie, podnoszące wyziewy korzystne i szkodliwe, które zakłócają powietrze i psują je”. Maciej Karpiga, powołując się na opinie matematyków i osób stawiających prognostyki, twierdził natomiast, że morbus molestissimus, czyli syfilis, nazywany także przez niego morbus gallicus, pojawił się wskutek koniunkcji Saturna i Jowisza w znaku Raka.

Czym były te złowrogie koniunkcje? Teorię wielkich koniunkcji wyłożył w systematyczny sposób (ale nie wymyślił) perski astronom, astrolog i matematyk Albumasar (Abu Maʿshar), którego dzieła były szeroko znane w łacińskiej i bizantyjskiej kulturze wieków średnich. Zgodnie z jego tekstem, koniunkcje planetarne (czyli sytuacja, gdy planety są od siebie oddalone na ekliptyce o mniej niż 12 stopni) w ogóle, a szczególnie koniunkcje Saturna, Jowisza i Marsa, są dla świata tym, czym horoskop dla człowieka: są to znaki (i przyczyny) wielkich wydarzeń dziejowych. Kolejne zmiany, powstawanie i upadanie królestw, kultur i obyczajów odbywają się zatem w rytmie odmierzanym przez niebo...

Tak wierzono przez wiele wieków. Potem astrolodzy – przynajmniej oficjalnie – opuścili dwory władców. Jednak horacjańskie Sapere aude, wykorzystane przez Kanta jako dewiza Oświecenia, nie zatrzymało ruchu planet, ani nie powstrzymało badaczy ich wpływów. Mało tego, w niepewnych czasach (wojny, klęski żywiołowe, kryzysy gospodarcze) tym chętniej sięgano po opinię astrologów (robili to dyktatorzy, przywódcy mocarstw, artyści, ale i zwykli zjadacze chleba).

Jak to wygląda w czasach pandemii? Po chwili poszukiwań bez trudu znajdziemy astrologiczne prognostyki, które stwierdzają, że w grudniu tego roku powtórzy się układ podobny do tego z 1345 roku... Będzie całkowite zaćmienie Słońca w Strzelcu, a chwilę po nim koniunkcja Jowisza z Saturnem w Wodniku. Ale my, jako racjonalni i stąpający mocno po ziemi ludzie się nie boimy. Prawda?

Na wszelki wypadek warto jednak skorzystać z rady Jana Brożka (1585-1652) polskiego matematyka, astronoma, pisarza, duchownego katolickiego, medyka, muzyka, mówcy, rektora (mecenasa) Akademii Krakowskiej, ale i wybitnego astrologa. W liście z 12 III 1633 roku do nieznanego odbiorcy zawarł taką radę: „Świętą prawdę napisał Ptolemeusz: 'Kto jest mądry, potrafi udaremnić wiele skutków gwiazd, jeśli się sam odpowiednio urządzi, nim one nastąpią'. Proszę przy tym uważać na swe przyzwyczajenia, bo zmiany nagłe są niebezpieczne”.

 

Korzystałem między innymi z:

 

J. Brożek, Wybór pism. T.1, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1956

E. Garin, Zodiak życia. Astrologia w okresie Renesansu, PAN IFiS, Warszawa 1997

S. Konarska-Zimnicka, „Wenus panią roku, Mars towarzyszem...”. Astrologia w Krakowie XV i XVI wieku, Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, Kielce 2018

I. Mortimer, Jak przetrwać w średniowiecznej Anglii, Wydawnictwo Astra, Kraków 2017

M. Rożek, Magia, alchemia i... królewskie horoskopy, Petrus, Kraków 2016

E. Śnieżyńska-Stolot, „Zamek piękny na wzgórzu...”. Horoskopy – zapomniane źródło historyczne, Księgarnia Akademicka, Kraków 2015

 

Jakub Kamiński