Zachwaszczajmy!

  • Dodano: 09.07.2020

***

W poprzednim odcinku zastanawiałem się czy naprawdę musi być ładnie i równo. Nie musi. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę dobrostan ziemi, bioróżnorodność, suszę czy wchłanianie szkodliwych pyłków, jak i… przyszłość rolnictwa. Należę zresztą do coraz szerszego grona osób, które w minikosmosie łąki, w jego wilgotnej plątaninie różnych gatunków i nieco efemerycznych kwiatach widzi prawdziwe piękno.

O licznych i racjonalnych, choć niekiedy zaskakujących argumentach (na przykład przemyt i handel nielegalnymi pestycydami do trawników w USA) można przeczytać w dodatku specjalnym pt. „Chwalcie łąki’ do czerwcowego „Tygodnika Powszechnego”. Artykuły są zresztą dostępne w sieci. W świetle tej lektury, argumenty za „chwaleniem łąk” są przytłaczające i aż dziw, że zmiany w Polsce zachodzą tak wolno. Z drugiej strony siła przyzwyczajenia jest ogromna i do przyspieszania pożądanych zmian potrzeba instytucjonalnych graczy. Takich jak muzeum.

W ramach Działu Edukacji Muzealnej wykorzystaliśmy dostępną infrastrukturę, dzięki czemu w zagrodzie z Imielna na naszym Małym Skansenie stanęła wysoka grządka, drewniany inspekt na którym rosną różne łąkowe trawy i rośliny. Dzień po publikacji pierwszej części artykułu pojawiły się pierwsze kwiatostany na wysianych przez nas roślinach. Czekamy, aż pojawią się pierwsze kolorowe płatki (zanim być może zjedzą je kozy, ale to inna bajka).

Sami też próbujemy przekonywać pozostałą część muzealnej drużyny, że przecież nie trzeba kosić wszystkiego, co wzrasta ponad 10 cm wysokości. Czasami spotyka się to z większym, czasami mniejszym zrozumieniem, ale najważniejsze są pierwsze podjęte kroki. Na Ostrowie Lednickim znajdziecie już miejsca, na których podziwiać można bujne i kwitnące trawy. Póki co takie kliny na Wyspie czy w Małym Skansenie są tylko przyczółkami, ale trzeba mieć nadzieję, że proporcje zaczną się zmieniać.

Na Ostrów czy do Wielkopolskiego Parku Etnograficznego przyjeżdżają przecież często ludzie z miast, w których przybywa betonowych i asfaltowych powierzchni, a trawa w gospodarskim pędzie jest przycinana niemalże od linijki. Dlatego wydaje się, ze oko miastowego turysty jest dla odmiany spragnione dozy (choćby i skromnej) naturalności: łodyżek, badyli i kwiatów. Nasze muzeum posiada oczywiście ogromny potencjał by zaprezentować historyczne dziedzictwo w krajobrazie, który będzie bliższy przyrodzie. Tym bardziej, że tradycyjna wieś była jednym z najbardziej bioróżnorodnych nisz, która dawała schronienie niezliczonym gatunkom roślin i zwierząt (nie tylko hodowlanych). Dlatego warto zawalczyć o zdrowe… zachwaszenie przestrzeni!

Chwasty mają swoją kluczową rolę do odegrania i powinny mieć miejsce na (swojej) ziemi. Swoją drogą „chwast” to całkiem ciekawe słowo, które powinniśmy starać się odzyskać. Jest w stu procentach antropocentryczne i oznaczać może każdą roślinę, którą człowiek uzna za szkodliwą lub chociażby obojętną. Czas pojąć, że rośliny, których przeznaczenia nie zawsze rozumiemy są nam niezbędne do przeżycia. Potrzebujemy (pięknych i nie tylko) chwastów.