Zielone świadectwo
***
Pokrzywa zwyczajna i biedronka siedmiokropka (zdjęcie: Katarzyna Renn, Pracownia Dokumentacji Przyrody MPP na Lednicy)
Szukając pozostałości dawnych dziejów niejako automatycznie zwracamy się w stronę historii i archeologii: fragmenty glinianych naczyń, zapiski w dawnych kronikach czy, jeszcze częściej, spektakularne militaria i architektura.
Jest to zresztą całkowicie "naturalne", że to nie... natura przychodzi na myśl w kontekście historii i śladów ludzkiej działalności. Koniec końców grody, miasta i cywilizacje to dzieła ludzkich rąk, więc po co mielibyśmy szukać historycznych znaków w przyrodzie.
Przy bliższym spojrzeniu okazuje się jednak, że wyraźne podziały na dyscypliny, kategorie i etykiety, są dużo łatwiejsze do zastosowania w teorii niż do dostrzeżenia w praktyce. Za przykład weźmy intuicyjny i wydawać by się mogło fundamentalny podział na naturę i kulturę. Wydawać by się mogło, że podział na kompetencje i tradycje badawcze jest oczywisty - szeroko rozumiana humanistyka ma zajmować się człowiekiem, a naturę badają zupełnie odrębne nauki przyrodnicze.
Praktyka pokazuje jednak, że żeby lepiej zrozumieć całość przemian i procesów, należy wyjść poza ciasne (i niekiedy arbitralne) podziały. Jak może wyglądać interdyscyplinarność na Lednicy?
Wystarczy spojrzeć na tytułowe zielone świadectwo. Okazuje się bowiem, że pomimo setek lat niezamiszkiwania ludzi na Ostrowie Lednickim, do dziś rosną na nim rośliny, które wskazują na dawne ludzkie osadnictwo.
Rośliny takie nazywamy ruderalnymi. To one znakomicie odnajdują się w miejscach porzuconych przez człowieka. To ludzka działalność zmienia charakterystykę gleby do tego stopnia, że po kilkuset latach to, co pozornie "naturalne" jest odpowiedzią na ludzką obecność.
W przy okazji kolejnej wycieczki na lednicką wyspę zapraszamy do obejrzenia tych mniej oczywistych zielonych świadków historii.
PB