Zioła wczoraj i dziś, czyli ile we współczesnym zielniku znajdziemy śladów przeszłości?
"Zioła, rośliny zielarskie – rośliny zawierające substancje wpływające na metabolizm człowieka (np. olejki eteryczne) i dostarczające surowców zielarskich. Są to gatunki lecznicze, przyprawowe, a także trujące. Grupa ta obejmuje przede wszystkim jednoroczne i dwuletnie rośliny zielne, ale także drzewa, krzewy, warzywa i byliny. Zalicza się do nich także niektóre grzyby. Zioła stosowane są m.in. w ziołolecznictwie, aromaterapii i jako przyprawy."
Tyle Wikipedia, natomiast rośliny towarzyszyły człowiekowi od zarania dziejów. Pełniły funkcję estetyczną, nadawały smak pożywieniu, odpędzały szkodniki, a także złe moce i klątwy. Najczęściej jednak wykorzystywano je w formie leków, naparów, maści czy mazideł w czasach, gdy medycyna znana ludziom współczesnym w zasadzie nie istniała. Początki musiały być trudne. Metoda prób i błędów, obserwacja skutków zażycia tej, czy innej substancji, pomyłki. W końcu jednak udało się dojść do mistrzostwa i odkryć zbawienne oraz szkodliwe właściwości wielu ziół. Czy były skuteczne? Kiedy i w jaki sposób przygotowywano z nich leki? Do czego służyły podczas wojen? Czy nadal są używane? Zajrzyjmy do zielnika i spróbujmy znaleźć odpowiedzi na te pytania.
Pierwotnie zioła wykorzystywano w najprostszy sposób – przykładano do skóry, aby przyspieszyć gojenie ran, zabezpieczyć je lub załagodzić oparzenia, wysypki itd. Z biegiem czasu zaczęto wykorzystywać suszenie, miażdżenie oraz żucie roślin – mieszając ją ze śliną, tworzono pierwsze maści – a dalej gotowanie, palenie, przyrządzanie naparów, herbat, okładów, czy kosmetyków. Używano ich także w walce – trujące substancje podczas polowań (np. kurara – spożycie jest nieszkodliwe, powoduje zwiotczenie mięśni dopiero, gdy bezpośrednio trafi do krwiobiegu) lub w czasie wojen.
Najstarszy znany podręcznik traktujący o sposobach leczenia pochodzi z miasta Nippur i jest datowany na ok. 2200 r. p.n.e. Jest dowodem na dużą wiedzę Sumerów na temat zarówno medycyny, jak i chemii. Jest to gliniana tabliczka, o wymiarach ok. 16 cm x 9,5 cm, która zawiera m.in. recepty dot. sposobu przyrządzenia leków. Autorem jest Urlugaledinna — lekarz, nazywany przez Sumerów "znawcą oleju" lub "znawcą wody". Wykorzystywał substancje takie jak saletra, chlorek sodu, mleko, skorupę żółwia, skórę węża, a z roślin mirt, kasję, tymianek, czy drzewa, np. gruszę, jodłę, palmę daktylową, czy figowiec. Używał korzenie, gałęzie, korę oraz żywicę roślin – zarówno w formie stałej, jak i sproszkowanej.
Starożytni nadawali ziołom dwie odmienne funkcje: magiczną oraz medyczną. Z roślin, czy grzybów, które zawierają w sobie substancje psychoaktywne, przyrządzano napary, lub palono je, aby wprawić się w trans i połączyć ze światem duchów. Południowoamerykańscy szamani i przewodnicy duchowi po dziś dzień stosują wywar "ayahuasca" (wym. ajałaska; w języku keczua „liana duszy”, „pnącze dusz”), który zawiera DMT (pierwszy raz otrzymano je laboratoryjnie w 1931r.). Popularna konopia (zawiera THC) także pełniła funkcję pomostu między światem ludzi i bogów, jednak już starożytni Chińczycy wykorzystywali ją jako środek znieczulający w obliczu bólu. Znana była także Rzymianom, Egipcjanom, czy Grekom. Obecnie stale odkrywa się jej funkcje medyczne.
Jeśli już o Rzymianach i Grekach mowa, dali oni potężne podwaliny do dzisiejszej wiedzy o ziołach. Każdy szanujący się rzymski dom posiadał ogródek pełen ziół, które wykorzystywano w kuchni, ale nie tylko. Najbardziej popularne były: anyż, bazylia, cząber, czosnek, dziurawiec, fenkuł, goździk, gorczyca, hyzop, kapary, kmin i kminek, kocimiętka, kolendra, koper, kucmerka, lawenda, macierzanka, mirt, nagietek, oman, oregano (lebiodka), oman, pietruszka, piołun, rojnik, ruta, seler, szałwia, wawrzyn oraz werbena. Wykorzystywano także, np. bylicę (Artemisia), której nazwa znaczy "zdrowie", lub jest to nawiązanie do bogini Artemidy – strażniczki ogrodu zielarskiego w Phasis. Wierzono, że "dziewice, które raz w księżycowym miesiącu piły sok z bylicy, zachowywały szczupłą sylwetkę aż do zamążpójścia". Jednocześnie, bylicy używano na polu bitwy w formie balsamu – przyspieszała gojenie ran. Nie można zapominać o chmielu – pomaga przy problemach z zasypianiem, wykazuje właściwości bakteriobójcze (polecany jest także w kuracji antytrądzikowej). Do piwa zaczęto go dodawać jednak dopiero we wczesnym średniowieczu. Helleni z kolei mogą pochwalić się np. stowrzeniem "Materia Medica" Dioskurydesa (greckiego lekarza, działającego na dworze Nerona i Wespazjana). Zielnik ten od I w. n.e. aż do wieku XVII uznawany był za najbardziej obszerny i najdokładniejszy traktat o roślinach i ziołach (zawierał opisy i ryciny ponad 600 gatunków). Widać więc, jak dużą wagę przykładano do wykorzystywania ich w medycynie.
Słowianie także znali się na ziołach i naturze. Podczas spacerów, wokół naszych domów, czy miast, możemy dostrzec wiele roślin, przez naszych przodków uznawanych za magiczne. Babka, wrotycz, dziurawiec, czy dobrze znany wszystkim czosnek – to tylko niektóre z nich. Mak odgrywał rolę bramy, umożliwiającej przekroczenie granicy między światami żywych i umarłych. Szczodre Gody nie mogły się obyć bez maków właśnie, które stanowiły pożywienie zarówno dla biesiadników, jak i dla duchów, przenikających w ten dzień do świata śmiertelników. Do dzisiaj, w uboższych regionach świata, wykorzystuje się maki, aby uspokoić dzieci, w postaci prowizorycznego smoczka. Zawija się szczyptę nasion w szmatkę – alkaloidy działają uspokajająco i przeciwbólowo, jednak mogą działać uzależniająco, szczególnie na rozwijające się dopiero dzieci. Z maku tworzy się także opium, a dalej pochodne: morfinę, kodeinę, czy heroinę.
Chabry, bławatki i rumianek chroniły przed złymi mocami – urokami i demonami. Dziewanna (wiecznie młoda słowiańska bogini łowów i lasów) zapewniała właśnie młodość i szczęście. Wrotycz miał moc ułatwiającą handel, a także gwarantującą szybką i lekką śmierć konającemu – kwitnącą roślinę należało włożyć nieszczęśnikowi pod pachę. Oset (nasienie diabelskie, stworzony przez samego kosmatego) szkodził uprawom i, aby się go pozbyć, należało wysiać owies w kształt krzyża. Jemioła także pełniła ważną funkcję – jej jagody były uznawane za lek na bezpłodność, a w tradycji była nierozerwanie połączona z miłością.
Ziołolecznictwo w dużej mierze przetrwało w kulturze ludowej. Mieszkańcy mniej zurbanizowanych terenów, z reguły bez dostępu do nowoczesnej medycyny, musieli zaspokajać potrzeby zdrowotne we własnym zakresie. A zioła były skuteczne i stosunkowo łatwe w hodowli. Nawet obecnie, w wielu miejscach na świecie, bardzo popularne jest wykorzystywanie roślin do leczenia bólu brzucha, czy gorączki, ale nie tylko. Liście koki, z których wytwarza się kokainę, są w wielu miejscach na świecie zakazane, jednak łagodzą objawy choroby wysokościowej – powszechnie spożywane wśród mieszkańców Ameryki Południowej i krajów andyjskich (np. Peru). W niektórych przypadkach zioła to zbyt mało, aby wyleczyć, jednak nie należy ich skreślać całkowicie. Rozsądne jest wykorzystywanie ich w razie potrzeby i z umiarem. Nasi przodkowie przez tysiące lat odkrywali ich zbawienne właściwości – nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy także i my korzystali z ich wiedzy i doświadczenia. Czasem lepiej najpierw wypić herbatkę z mięty, czy melisy, zamiast od razu sięgać po silne leki.